Nie jednokrotnie wspominałam w postach o tym, że zmagam się z trądzikiem. Każdy wie, że walka nie jest łatwa i trwa bardzo długo. Czasami nawet po kilka lat... nic specjalnego prawda? Każdy kto ma takie problemy lub zna taką osobę wie jaka to ciężka choroba. Myślę, że mogę nazwać trądzik chorobą. Szukając sposobu na wyleczenie trądziku albo chociaż małego ratunku dla mojej skóry trawiłam na pastę cynkową.
Pastę cynkową można dostać w aptece za bardzo niską cenę (ok. 5 zł). Moja pojemność opakowania to 20 g, natomiast jest bardzo wydajny. Pasta o białym kolorze, bezzapachowa zostawia na skórze białą poświatę. Bez problemu rozprowadza się na skórze, nie zostawiając żadnej lepkiej ani tłustej warstwy. Małe opakowanie jest praktyczne i możemy ją mieć zawsze przy sobie, szczególnie w awaryjnych sytuacjach.
Pasta cynkowa jest kierowana dla osób zmagającymi się z trądzikiem lub niedoskonałościami. Najlepiej jest ją stosować punktowo. Nie należy ją nakładać na zranioną skórę lub podrażnioną. Możemy dostać również wersję pasty cynkowej z kwasem salicylowym, która podobno jeszcze lepiej działa na trądzik. Pasta nałożona na skórę wysusza nasze niedoskonałości. Przyspiesza gojenie wyprysków, miałam wrażenie, że zapobiega powstawaniu nowych.
Pasta cynkowa to świetny produkt, który bardzo mi pomógł w walce z trądzikiem. Bardzo Wam go polecam, kosztuje nie wiele a cieszy się pozytywną opinią, nie tylko moją więc coś w nim jest. Warto wypróbować za te pieniądze a może i Wam przypadnie do gustu tak jak mi?
Znacie pastę cynkową? Jeśli nie koniecznie przetestujcie!
Do kolejnego!